piątek, 25 listopada 2016

Myśli nieuklepane


Przy okazji pragnę zaznaczyć, że nie mam najmniejszego zamiaru nawracać kogokolwiek na wegetarianizm (sama nie jestem wege i nawet nie bardzo mogę być, tak długo, jak długo wegetariańskie jedzenie zawiera furę glutenu, sera i skrobi ziemniaczanej). Pragnę tylko zachęcić zdeklarowanych mięsożerców do poświęcenia więcej uwagi ilości "zielenizny" w diecie :)

wtorek, 15 listopada 2016

Metamorfoza Inteligęta

Jak zapewne wszyscy wiedzą, nigdy w życiu nie musiałam nosić okularów, i kiedy mniej więcej rok temu wyszło szydło z worka, że uporczywe bóle głowy to nic innego jak mózg domagający się wspomagania mojego ach jakże sokolego wzroku, byłam niepomiernie zdziwiona.

Oczywiście nie ma dramatu: muszę je nosić tylko do komputera i czasem do czytania, więc na ogół zdejmowałam je kiedy tylko nadarzała się okazja. Nie czuję się komfortowo mając coś na nosie, boję się zarysować, nie chce mi się ich zbyt często czyścić, itede, itepe.

Niemniej jednak, w zeszłym tygodniu zmieniłam się w patologicznego no life'a i spędzałam tyle godzin przed kompem, że chyba wyrobiłam więcej godzin noszenia okularów niż przez resztę życia. I tak oto, okulary stały się częścią mnie. Do tego stopnia, że dziś nie tylko przesiedziałam w nich cały sprint planning, ale też wyszłam w nich do sklepu podczas przerwy na lunch, i dopiero po jakichś 30 minutach buszowania między półkami dotarło do mnie, że cały czas miałam je na nosie. Nie miałam wrażenia, jak gdyby mnie uciskały, nie czułam potrzeby ciągłego poprawiania ich pozycji na ryjku.

Chyba zostałam trve okularnikiem. A przynajmniej zaczynam lepiej rozumieć tych, którzy bez okularów nie pojadą.

Przynajmniej ładnie wyglądam. Totoro w bonusie :)