niedziela, 25 grudnia 2011

Święty spokój

Towar luksusowy, tylko od święta.



Możecie mi zazdrościć - podczas gdy większości z Was święta upływają na zamartwianiu się, czy ulepiliście dość pierogów, kto wyniesie za kilka tygodni choinkę i czy karp nie ożyje, ja postanowiłam odciąć się od tego wszystkiego.
Prawda nt. świąt na emigracji jest taka, że ile byś się nie starał, ile nie gotował i nie sprzątał, to i tak nie to samo co święta w kraju. Niby jest choinka, można kupić karpia, ale tak jakoś... Dlatego (a również z powodu diety Przytulanki, który chyba potrzebuje nowego przezwiska, bo z misiem ma coraz mniej wspólnego) olaliśmy pierogi, makowce i tym podobne wynalazki i sporządziłam skromną kolację, zwieńczoną dukanowskim sernikiem.
A mimo to, jestem jak dotąd zadowolona ze świąt. Nie umordowałam się sprzątaniem (największym wyczynem było uprzątnięcie stołu, który zwykle wygląda tak), czytam (aktualnie "Heban" Kapuścińskiego, polecam), piję dobrą herbatę (earl grey+plasterek pomarańczy+kora cynamonu, toże polecam) i ogólnie przebywam na emigracji wewnętrznej. Chyba tego było mi właśnie potrzeba.

I tego właśnie życzę wszystkim moim czytelnikom - ażeby Gwiazdor przyniósł Wam w prezencie dokładnie to, czego wam potrzeba :)

Żeby nie było, że notka bez niezbędnego pierwiastka lansu i zajebistości - prezentuję owoc mojej październikowej wyprawy do Stolycy: nagraną w studio niejakiego Tomka, przy pośrednictwie/produkcji Wybitnego Milanówkowianina Marcina, kolędę.




Wszystkie pięć nagrań, które znalazły się na CD znajdują się na stronie organizacji Tęcza:


http://tecza.org/index.php?option=com_content&view=article&id=102:koldujmy-wszyscy-razem&catid=35:aktualnosci&Itemid=81

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz