poniedziałek, 6 czerwca 2011

Spadek i wzrost

trochę tu, trochę tam


Długi weekend za nami. Jak to jest z tymi weekendami, że jak długie by nie były, zawsze jest ich za mało? I zawsze jest to uczucie, że można było weekendować się bardziej? 

Mam lekki spadek nastroju, bo jutro do pracy. Mój kręgosłup jakby coś przeczuwał i zaczyna boleć, kiedym w pozycji siedzącej. Czuję się strasznie wypompowana. Przeczytałam jedną książkę w całości i zaczęłam drugą, obejrzałam parę strasznie durnych filmów (m.in. "Och, Karol 2" - nie taki straszny, muszę przyznać), zaliczyłam też niezły shopping i kupiłam sobie taką oto parę potworków (sorry za jakość zdjęcia, bateria w lustrzance jest tak samo "exhausted" jak ja, a kompaktem lepiej nie umiem):



Tak, moi drodzy, Gosia dorasta i nosi bardziej "kobiece" buty. Nie lekajcie się jednak, bo w tym samym sklepie kupiłam sobie lakier do paznokci czarny jak piekło (miałam straszny problem ze znalezieniem takiego na Halloween, więc kupiłam na następny raz), a te cudaki na koturnie są tak ciężkie, że rzucając jednym z nich w kogoś, mogłabym z powodzeniem delikwenta zabic. Czyli w pewnym sensie wszystko zostaje po staremu.

Ojej, ojej, jaka ja jestem teraz wysoka :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz