niedziela, 6 grudnia 2009

Liczba doskonała

28 jest liczbą doskonałą, gdyż jest sumą wszystkich swoich dzielników: 1,2,4,7 i 14. Jest także jedną z magicznych liczb fizyki.




Image Hosted by ImageShack.us
Dla neonazistów 28 oznacza "krew i honor" (blood and honour=BH=druga i ósma litera alfabetu).
Człowiek ma 28 zębów, nie wliczając zębów mądrości.
W 1928 roku otwarto chińską Narodową Akademię Sztuki w Hangzhou, a w Polsce Kościół Katolicki zmienił przysięgę ślubną dla kobiet, wprowadzając do niej fragment o posłuszeństwie mężowi.
6. grudnia 1901 roku otwarto Cmentarz Centralny w Szczecinie (w tym samym roku otwarto moje ulubione szczecińskie kino, "Pionier").
6. grudnia jest Świętem Niepodległości w Finlandii i Świętem Konstytucji w Hiszpanii.

Tyle z Wikipedii. Ciocia Wikipedia nie powie wam jednak, co łączy datę 6. grudnia i liczbę 28. A łączy je to, że autorka niniejszego bloga obchodzi dziś, 6. grudnia, swoje 28. urodziny.

Tak po prostu zbliżyłam się jeszcze bardziej do statusu Nieświeżego Tortu (jeszcze 2 lata). Nic nie wybuchło, nie przybyło mi zmarszczek, nie strzeliło mi nawet w krzyżu. Miałam pierwotnie zamiar wyjść na miasto, zjeść w eleganckim lokalu i obejrzeć dobry film w klimatycznym kinie, ale ostatecznie postanowiłam zostać na kanapie w domu, rozkoszując się nową książką, widokiem kota hasającego po świeżo wysprzątanym salonie i muzyczką z nowej płyty.

Image Hosted by ImageShack.us

No właśnie, a propos moich kulturalnych rozrywek. Nie byłabym oczywiście sobą, gdybym nie sprawiła sobie z okazji urodzin jakichś drobiazgów. I tak, kupiłam sobie:
- odjazdowe steampunkowe kolczyki zrobione z cyferblatów starych zegarków (trochę ciężkie, ale ładne; nie ujawnię adresu sklepu internetowego, w którym je kupiłam, bo już ładny kawał żeńskiej części bojownictwa chce mnie posiekać za to, że im tę stronę pokazałam)
- nową płytę Stinga "If on a winter's night..."
- nową powieść Małgorzaty Musierowicz pt. "Sprężyna"

Ta powieść to tak trochę a propos wracania do starych wspomnień. Tak, moi drodzy, ja też byłam jedną z tych nastolatek śledzących z wypiekami na twarzy koleje losu rodzin Borejko i Żak. Nawet mam zdjęcie pod kamienicą na Roosevelta 5. Nie, do cholery, nie pytałam mieszkańców kamienicy, czy państwo Borejko są w domu :>
Rodzina Borejków bowiem zawsze wydawała mi się zbyt idealna i nierealna. Biorąc do ręki tę powieść utwierdziłam się w przekonaniu, że to nie są zwykli śmiertelnicy. Minęło tyle lat, a oni jakby wcale się nie starzeli. Młodsze kobitki powychodziły za mąż i dochowały się sporej bandy szkodników (znakiem nowych czasów babcia Borejko dorobiła się laptopa, a paru członków rodziny wyemigrowało do UK), a dziadek Ignacy jak cytował klasyków, tak cytuje. Miło wiedzieć, że przynajmniej oni nie posuwają się w latach.

Mam nadzieję, że zachowam na długie jeszcze lata świeżość umysłu dziadka Borejko. Właściwie to nie mam nadziei, a pewność. Dużo czytam i mam umysł jak brzytwa, a lans internetowy tylko mnie w tym utwierdza. Fuckt zaś utwierdza w tym was.

Sto lat, redaktor naczelna!

Głos z offu: nie spożyłam żadnego tortu, bo nie lubię tortów. Zamiast tego rozkoszowałam się dobrym, czerwonym winem i kawałkiem śmierdzącego sera. C'est mon anniversaire, non? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz