wtorek, 8 stycznia 2008

Dyskoteka pana Dżeka

Przed laty, zanim stała się undergroundowo obutą, zbuntowaną mgr informatyki, Margot chodziła na dyskoteki.

No dobra, mowa o czasach, kiedy miałam jakieś 9-13 lat, więc dyskoteki w klubach wtedy raczej odpadały. Ale dość chętnie chodziłam na dyskoteki szkolne i nie opuściłam nigdy żadnej potańcówki na koloniach.

Lambada
Zajebiaszczy taniec latynoski, który uświadamia mi, jaki człowiek jest sprawny, kiedy jest jeszcze dzieciakiem. Tańczenie lambady jest bowiem bardzo wyczerpujące - niedawno chciałam sobie tanecznie powspominać tamte czasy i nogi wysiadły mi w połowie piosenki. A kiedyś, 30 kg temu, człowiek tańczył taki numer w całości, i to kilka razy jednego wieczoru. 


Śmieszy was to? Taak? No to spróbujcie sami zatańczyć, tylko porządnie kroki wykonywać!




Do tańczenia miałam wdzianko, bardzo podobne do tego, które nosiło owe młodziuteńkie długowłose dziewczę na filmie: plisowana spódniczka (zaprojektowana specjalnie, aby wirować w tańcu) i kusa bluzeczka sięgająca tuż za pokapoka, których wówczas jeszcze nie miałam.

Gdzie ci mężczyźni, czyli Nowe Dzieciaki na Dzielnicy
O zgrozo! Pomyśleć, że wtedy uważałam, że TO są prawdziwi faceci... New Kids On The Block, pięciu chłoptasiów z JuEsEj, zawładnęło moim sercem na jakiś czas. Miałam koszulkę z ich facjatami, wszystkie chyba kasety. Byłam do tego stopnia w nich zapatrzona, że kiedy kupiłam i przesłuchałam z tysiąc razy ich specjalną bożonarodzeniową kasetę, nabrałam przekonania, że "White Christmas" to ich piosenka...




Oczywiście każda młoda dzieweczka miała swojego ulubieńca, ja nie byłam inna. Moim "ukochanym" był najmłodszy członek zespołu, Joey McIntyre. Dziś wygląda całkiem nieźle, ale wtedy miał wiecznie czerwony nos i totalnie pedziowską fryzurę. Na dodatek śpiewał przez nos, fuj.








Ekscentryczny, kontrowersyjny, genialny

Już słyszę ten ironiczny, szyderczy śmiech... Mowa o chyba jedynym moim idolu z dzieciństwa, którego wciąż lubię i podziwiam jako artystę - Michaelu Jacksonie. Przypuszczalnie różne mniej lub bardziej prawdziwe zarzuty mogą wam przesłaniać prawdziwy obraz, ale ten facet jest naprawdę diabelnie zdolny. Lubię sobie w wolnych chwilach oglądać jego teledyski na Tubce, były zawsze robione z wielkim rozmachem, przepełnione świetnymi układami tanecznymi i rozdmuchane do rozmiarów mini filmu. Jednak to, co mnie ujmowało najbardziej to melodie jego piosenek - były naprawdę fajne, niezbyt prostackie, a jednak wpadające w ucho. Odkąd MJ nie jest na szczycie, muzykę pop można już tylko nienawidzić, bo nigdy i nigdzie nie powstanie już taka piosenka jak ta:


Miałam taki okres w życiu, że uwielbiałam się za niego przebierać i robić playback show z tłuczkiem do ziemniaków w roli mikrofonu. To były czasy...
Chciałam również z tego miejsca publicznie oświadczyć, że wciąż jestem fanką tego wspaniałego artysty, posiadam jego dyskografię i niespecjalnie chce mi się wierzyć w jego aferę kryminalną. Cieszę się, że podniósł się z popiołów, nagrał nową płytę i znowu koncertuje. 3mam za niego kciuki!

Prawie jak Abba
Każde pokolenie ma swoją Abbę. Moje miało Ace of Base:
dwie lasencje i dwóch typków ze Szwecji wykonujących rytmiczne i koszmarnie monotonne piosenki (wszystkie do tego samego podkładu, nawet harmonia podobna). No ale, tańcowało się do tego ochoczo, teraz nie ma się co wypierać. TV MargotTube prezentuje ich największy hicior: "All that she wants".


Inne obciachowe hity

Haddaway - "What is love"



Kriss Kross - "Jump"



Dr Alban - "It's my life"



To fakt - ta muzyka to kicz, ale sami przyznajcie, że przywołuje to miłe wspomnienia... Ja ilekroć to słyszę, mam banana na twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz